„Manon” z Wilna zachwyciła na XXX BFO

„Wielka, romantyczna muzyka Masseneta”, „sopran najwyższej próby”, „monumentalna scenografia” przywieziona do Bydgoszczy czteroma tirami i skok z wysokości pięciu metrów - „Manon” Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu w Wilnie zachwyciła podczas XXX Bydgoskiego Festiwalu Operowego.

Fot. Martynas Aleksa, LNOBT

Zakazana miłość o niszczycielskiej sile namiętności w czasach Belle Époque, która paletą emocji i obrazów do głębi porusza każdego Widza. Po raz pierwszy w 30-letniej historii BFO na naszej scenie wystawiona została perła opery francuskiej - „Manon” Julesa Masseneta.

Słynną na świecie operę (bardzo rzadko wystawioną na polskich scenach) na nasz Festiwal przywieźli Przyjaciele z Wilna - Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu (LNOBT). W koprodukcji z San Francisco Opera i Izraelską Operą powstała inscenizacja „Manon”, wskazywana jako jedna z najciekawszych produkcji cenionego reżysera operowego Vincenta Boussarda (Francja).

Na bydgoskiej scenie w rolach głównych znakomici soliści. Jako tytułowa Manon wystąpiła Viktorija Miškūnaitė (sopran), która właśnie za tę niezwykle wymagającą rolę (Manon jako główna bohaterka śpiewa pięć arii, wiele duetów i scen zbiorowych, w każdym z pięciu aktów pokazując inne oblicze) w 2015 roku otrzymała najwyższą na Litwie nagrodę Solistki Roku Opery. Artystka na naszym Festiwalu gościła po raz drugi - podczas 28. BFO (2022 r.) Viktoriję Miškūnaitė mogliśmy podziwiać jako Elżbietę de Valois w „Don Carlo” G. Verdiego. W LNOBT, gdzie w 2015 r. debiutowała jako Rozalinda w premierze „Zemsty nietoperza” J. Straussa, sopranistka ma też w repertuarze takie role, jak: Micaëla (G. Bizet „Carmen”), Aida (G. Verdi „Aida"), Violetta (G. Verdi „La Traviata”) czy Musetta (G. Puccini „La Boheme”).

- Manon jest dla mnie najważniejszą rolą, na pewno ulubioną. Od tego spektaklu zresztą zaczęła się moja kariera. Rola wyjątkowo trudna pod względem wokalnym i aktorskim, ale takiej postaci nie sposób nie kochać – powiedziała Victorija Miskunaite tuż przed spektaklem BFO w wywiadzie udzielonym TVP3 Bydgoszcz.

 

Kawalera Des Grieux wykreował natomiast włosko-belgijski tenor Mickael Spadaccini, który rozpoczął karierę w wieku zaledwie 19 lat. Doskonaląc wciąż swoją technikę wokalną i interpretację u znanych artystów, z sukcesem zaśpiewał ponad 40 czołowych ról na całym świecie w najbardziej prestiżowych teatrach (od Buenos Aires przez Turyn, Rzym, Mediolan po Skopje czy Bukareszt). Tylko rolę Des Grieux w „Manon” Masenetta tenor wykonywał już w Wileńskiej Operze Narodowej, w Ostrawie Północnej i Pilźnie (Czechy).

Oprócz zapadających w pamięć arii i duetów, Publiczność zobaczyła monumentalne obrazy historyczno-obyczajowe z udziałem chóru, orkiestry i statystów. W pamięć wszystkich zapadnie skok (z wysokości 5 m) głównej bohaterki z kolorowymi balonami w ręku.

Orkiestrę poprowadził główny dyrygent LNTOB Ričardas Šumila, który w rozmowie z Polskim Radiem PiK nie krył, że w swej karierze miał szczęście prowadzić orkiestrę zarówno do „Manon Lescaut” Pucciniego, jak i  „Manon” Masenetta.

- Te dwie opery bardzo się różnią, ponieważ Masenett nieco rozszerzył wszechświat „Manon” i trochę dodał postaciom, szczególnie roli Kawalera Des Grieux, więcej smaczków. Sama Manon jest zupełnie inna. Masenett ma też w sobie dużo komizmu - widzimy proste życie, które nie jest przepełnione dramatyzmem na siłę, wszystko rozwija się naturalnie i publiczność podąża za tym, co się dzieje na scenie.

Dyrygent zapytany o wyzwania, jakie stawia przed muzykami partytura „Manon” Masenetta, wskazał na szczegóły.

- Największym wyzwaniem jest to, że musimy przyjrzeć się wszystkim szczegółom, by je wydobyć i pięknie pokolorować, i dopiero wtedy przedstawić publiczności z nadzieją, że będzie w stanie zrozumieć muzykę - powiedział Ričardas Šumila Polskiemu Radiu PiK.


O wileńskiej inscenizacji „Manon” w ramach XXX Bydgoskiego Festiwalu Operowego mówią media: