Czy arcydzieło Karola Szymanowskiego „Król Roger” - jakie wkrótce obchodzi swoje stulecie - może poruszyć i zaskoczyć współczesnego widza? O to zapytaliśmy Roberta Bondarę, reżysera bydgoskiej premiery, która na naszej scenie już 8 listopada!
Słyszałam, że opera „Król Roger” od dawna była jednym z Pana realizatorskich marzeń. Czy to prawda?
To tytuł, który zawsze mnie fascynował. Od początku mojej przygody z reżyserią operową wiedziałem, że nadejdzie odpowiedni moment, by sięgnąć po to dzieło – i właśnie teraz czuję, że ten czas nadszedł. To dobry moment dla Opery Nova, by wprowadzić „Króla Rogera” do repertuaru, ale i dla mnie osobiście – zarówno jako realizatora, jak i człowieka. Dziś rozumiem ten utwór głębiej niż kilka lat temu. Mam też pomysły inscenizacyjne, które, mam nadzieję, sprawią, że stworzymy spektakl ciekawy, poruszający i znaczący dla widza.
Fot. Simona Skrebutėnaitė
Powraca Pan na bydgoską scenę i ponownie do twórczości Karola Szymanowskiego. W Operze Nova ma Pan już na koncie baletowe inscenizacje „Harnasi” i „Stabat Mater”, teraz mierzy się Pan z dziełem operowym, uważanym za trudne. Jak chce Pan przybliżyć je współczesnemu widzowi?
Muzyka Szymanowskiego interesuje mnie od dawna – jeszcze zanim podjąłem się w Operze Nova pracy nad „Harnasiami” i „Stabat Mater”. Towarzyszy mi od wielu lat i mam poczucie, że za każdym razem odkrywam w niej coś nowego. Jeśli chodzi o „Króla Rogera”, często mówi się, że to opera trudna, ale ja tak tego nie odbieram. To dzieło wymagające, monumentalne, ale jednocześnie pełne emocji i treści, które mogą przemawiać do współczesnego widza. To historia człowieka, który – wydawałoby się – ma wszystko, a jednak staje przed lustrem i pyta sam siebie: Czy naprawdę jestem w miejscu, w którym chciałbym być? To opowieść o przemianie i poszukiwaniu tego, czego nam w życiu brakuje, nawet jeśli na zewnątrz sprawiamy wrażenie spełnionych.
Obecna sytuacja geopolityczna zdaje się dodawać temu dziełu szczególnej aktualności…
Zdecydowanie tak. To właśnie dwa wątki fascynują mnie w tej operze najbardziej: z jednej strony psychologiczny portret tytułowego króla Rogera i jego wewnętrzna przemiana, a z drugiej – społeczno-polityczny wymiar dzieła. Widzimy przemiany społeczne i ustrojowe, które nabierają rozpędu, kulminacją jest akt drugi - moment, w którym Pasterz porywa za sobą lud Rogera. Trudno nie dostrzec w tym aluzji do współczesnego świata.
Fot. Simona Skrebutėnaitė
W swoich realizacjach łączy Pan doświadczenie choreografa i reżysera operowego. Widać to choćby w ubiegłorocznej inscenizacji Gluckowskiego „Orfeusza i Eurydyki” w Operze Nova - wielu recenzentów i widzów podkreślało niezwykłą plastyczność tego spektaklu. Czy ta podwójna perspektywa wpłynęła także na Pana wizję „Króla Rogera”?
W „Orfeuszu i Eurydyce” rzeczywiście pojawiło się wiele rozbudowanych działań choreograficznych, które angażowały nie tylko tancerzy, ale także chór i solistów. W przypadku „Króla Rogera” punkt ciężkości jest zupełnie inny. Tutaj mniej występuję w roli choreografa, a bardziej reżysera, który kształtuje przestrzeń i określa jej dramaturgię - ruch będzie obecny, ale w inny, bardziej symboliczny sposób. Opera Szymanowskiego to inna materia niż dzieło Glucka, wymagająca odmiennych środków wyrazu. Dodatkowym wyzwaniem jest scenografia na scenie obrotowej, która sprawia, że tym razem koncentruję się nie tyle na „człowieku w przestrzeni”, ile na „przestrzeni z człowiekiem”.
Rozmawiała Justyna Tota, Opera Nova w Bydgoszczy
Fot. Simona Skrebutėnaitė
Listopadowa premiera „Króla Rogera” będzie wyjątkowym wydarzeniem w repertuarze Opery Nova – nie tylko ze względu na fakt, że po raz pierwszy w historii bydgoskiej sceny operowej realizujemy ten tytuł. W przyszłym roku przypada 100. rocznica prapremiery opery Karola Szymanowskiego. Inscenizacją Roberta Bondary uczcimy ten wyjątkowy jubileusz.
Bilety na premierę 8 listopada oraz spektakle 9, 11 i 12 listopada w kasie Opery Nova oraz w sprzedaży online TUTAJ.